Dziecko czyli człowiek

Chcesz się pokłócić z przyjaciółką? – skrytykuj jej sposób wychowywania dzieci. Takie stwierdzenie to oczywiście żart, ale jak w każdym, jest w nim trochę prawdy. Każdy rodzic jest przekonany o swoich najwyższych umiejętnościach wychowania dzieci. A kiedy zwątpi w swoje umiejętności dziecko będzie już co najmniej prawie dorosłe i to zwątpienie będzie bardzo bolało.

Jak wychowywać dzieci?

Na takie pytanie nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Na przestrzeni lat powstało wiele teorii wychowywania, niektóre wręcz narodowe jak: sposób skandynawski czy niechlubny brytyjski. A jednocześnie dzięki temu, że istnieje dziś tyle teorii i wyjaśnianych zagadnień wychowania dzieci ,każdy z nas, w zależności od swoich cech charakteru może z nich czerpać. Nie ma bowiem jednego optymalnego przepisu na wychowanie i zapewne nigdy taki nie powstanie. A próba pogodzenia wszystkich teorii przez jednego rodzica może tylko doprowadzić do frustracji. Bo jak spełnić wymaganie choćby spędzania z dzieckiem jak najwięcej czasu, gdy trzeba pracować 10 godzin dziennie. Próba wdrożenia książkowych zaleceń może doprowadzić do depresji i braku szacunku dla samego siebie.

Dziecko też człowiek

Jednym z najczęściej pojawiających się przepisów na wychowanie dziecka jest teza: dziecko też człowiek. I chyba nie ma ważniejszej regulującej wszystkie działania związanej z wychowaniem. Jeżeli zawsze będzie się pamiętać, że dziecko to człowiek: nie ryba, co nie ma głosu, nie przedmiot do przestawiania w domu, nie zabawka i nie dodatek do sukienki, wiele z problemów same się rozwiążą. Jeżeli nasze podejście do dziecka będzie opierało się jednocześnie na szacunku, jaki żywimy do osoby dorosłej, regulacja obejmie wiele aspektów życia: rozmowę, kłótnię, dyskusję na każdy temat.

Dziecko pozostaje dzieckiem

Jakże często chciałoby się przypomnieć rodzicom, że mimo iż wiele teorii wychowania każe traktować dziecko jak dorosłego, to jest ono dzieckiem i to aż do 18 roku życia. To rodzice są odpowiedzialni za swojego potomka, za wszystko co mówi i robi. I nikt  i nic ich z tej odpowiedzialności nie zwolni. Ani nadmiar pracy, ani próba przejęcia wielu aspektów wychowania przez szkołę, ani terapeuta. W wielu wypadkach poczucie odpowiedzialności rodziców ochroni ich dzieci przed zrobieniem głupstw. Jeżeli rodzic ma świadomość tej odpowiedzialności może uczynić wiele dobrego.

Nadopiekuńczość nad latoroślą obarczona jest oczywiście wieloma przykrymi konsekwencjami, ale przerzucenie na dziecko odpowiedzialność, która powinna być domeną rodzica powoduje, że dziecko poszerza coraz bardziej swoje granice niezależności i zupełnie niezauważalnie rodzic przestaje być widoczny na tym obszarze. A to już krótka droga do wyłączenia go z życia.